Nie ma gorszej odpowiedzi na skandaliczne wypowiedzi pewnej części izraelskich polityków czy liderów opinii niż nakręcanie antysemickich czy antyżydowskich nastrojów. Takie działanie szkodzi Polsce i jest zdradą sensownej polskości.
Nie podobają mi się wypowiedzi niektórych izraelskich polityków, a mówienie o „polskich obozach śmierci” uważam za skandal. Ale odpowiedzią na skandaliczne wypowiedzi nie może być nakręcanie antysemickich emocji, opowieści o tym, że oni tu od lat z nami, a teraz, jak się odwdzięczają. Powodów do takiej opinii jest zaś wiele.
Po pierwsze, jeśli ktoś mieszka w jakimś kraju od prawie tysiąca lat, to jest on jego Ojczyzną. Dlatego trzeba jasno powiedzieć, że Polska jest Ojczyzną dla polskich Żydów (albo Polaków pochodzenia żydowskiego – w zależności od tego jak chcą się sami określać), tak samo jak dla wszystkich innych Polaków. Oni tu nie są gośćmi, ale gospodarzami, dokładnie tak samo, jak Ormianie Polacy, Tatarzy czy Polacy z mazowieckich pól. Tym, co nas łączy jest język, kultura, wspólna historia, i tożsamość. Głupotą jest sugerowanie czegokolwiek innego. Polska nie kierowała się w swojej historii, inaczej niż na przykład Niemcy, kryterium przynależności do narodu przez krew. U nas liczy się zupełnie, co innego.
Po drugie nakręcanie antysemickiej spirali szkodzi Polsce, bo wpisuje się w stereotyp antysemickiego kraju (jak sądzicie, jak szybko informacja o ataku na Artura Sandauera w telewizji publicznej znajdzie się w informacjach newsowych zagranicznych agencji? I kiedy ktoś napiszę oparty o teksty wzbudzonych tekst o odradzającym się antysemityzmie? Nie ma gorszej odpowiedzi na głupie ataki, niż awantura, pokrzykiwanie i wreszcie tupanie nogami. Nic to nie daje, a pozwala skutecznie rozgrywać emocje przeciw Polsce.
Po trzecie polityki historycznej i dyplomacji nie prowadzi się poprzez wrzask i uleganie histerii. Są inne, o wiele skuteczniejsze metody, tyle że one wymagają czasu. Krzyk i wrzask może im zaszkodzić, bo… utrwala negatywny obraz Polaków. Jednym słowem szkodzi załatwieniu sprawy, a nie mu pomaga.
I wreszcie kwestia ostatnia. Za to, że sprawę mienia pożydowskiego można rozgrywać nie odpowiadają Żydzi, ani z Izraela, ani z USA, ale polscy politycy, którzy przez ćwierć wieku nie byli w stanie przeprowadzić sensownej polityki zwrotu zagrabionego przez komunistów mienia, nie ustalili kryteriów, nie przeprowadzili zmian prawnych. Gdyby sprawa była załatwiona (w odniesieniu do Polaków każdego pochodzenia, a także obywateli innych krajów) nie byłoby problemu.
Tomasz P. Terlikowski