500+, polityka godnościowa, realizowana reforma edukacji (choć z pewnymi zastrzeżeniami) pozwalają jasno sformułować opinię, że jest to najlepszy rząd jaki mieliśmy w XXI wieku. Ale też, po prawdzie, konkurencja była słaba.
Rząd Zjednoczonej Prawicy może się podobać lub nie, ale nie ma wątpliwości, że doszedł on do władzy z bardzo konkretną wizją rzeczywistość, którą powoli realizuje. I tak już teraz można powiedzieć, że udało mu się radykalnie zmniejszyć przestrzeń ubóstwa. Program 500+ to wielki sukces tej władzy, który realnie, a nie tylko w słowach, wyrównał szanse wielu dzieci i wydobył masę rodzin z przestrzeni realnej biedy. To także ważny sygnał dla rodziców, że jest wreszcie władza, która docenia ich wysiłki. Można się oczywiście zżymać, że nie poszły za nim kolejne kroki, że nie zwiększono ulg podatkowych itd., ale trudno nie dostrzec pozytywnego wpływu na Polskę.
Istotnym elementem przywracania społecznej równowagi jest także program Mieszkanie+, który – w połączeniu z 500+ może przyczynić się nie tylko do demograficznej zmiany, ale także do stworzenia poczucia bezpieczeństwa dla wielu młodych ludzi. Brak owego poczucia często wyganiał ich z kraju i skłaniał do emigracji, która od lat wyniszcza Polskę.
Dobrze zapowiada się także reforma edukacji (choć tu konieczna jest łyżka dziegciu, odnośnie podejścia do homeschoolingu), która wychodzi naprzeciw oczekiwaniom rodziców. Odrzucenie narzucanego siłą wprowadzania sześciolatków do szkół, a także likwidacja gimnazjów – to dwie decyzje, za które niewątpliwie rządowi należą się pochwały. Inna sprawa, że z przyznaniem oceny za tę akurat reformę trzeba będzie się wstrzymać do momentu, gdy rzeczywiście wejdzie ona w życie w całości.
Cieszy mnie także wzmacnianie roli armii i oczyszczanie jej z postkomunistycznych elementów przez Antoniego Macierewicza. Silna armia, żołnierze i oficerowi dumni ze swojej służby – to absolutna podstawa państwa. I dobrze, że minister Macierewicz zajmuje się tymi sprawami.
Ale nie brak też przestrzeni, w których ten rząd nie zachwyca. I nie chodzi tylko o obronę życia, ale także choćby o głęboką reformę nauki. Jarosław Gowin zapowiada ją od dawna, ale nic się w tej sprawie nie zmienia. Polskie uniwersytety to nadal – w znaczącym stopniu – postkomunistyczne skanseny, tytuły magisterskie i doktorskie znaczą coraz mniej, a dewaluacja wykształcenia wyższego następuje w tempie błyskawicznym. I choć minął rok, to nie widać zmian. Nie porywają także polityka zagraniczna, w której zmiany następują bardzo powoli (choć trzeba docenić, że na poziomie ambasadorów coś wreszcie zaczęło się dziać) i projekty reformy podatkowej. I wreszcie polityka informacyjna jest beznadziejna, jak dawno.
Niezależnie jednak od tych krytycznych uwag trudno nie dostrzec, że mamy niezły, zorganizowany i z jasną wizją Polski dumnej ze swoich korzeni, rząd. To w porównaniu z poprzednimi ekipami ogromna zmiana na lepsze. I dlatego można spokojnie powiedzieć, że jest to rząd dobre zmiany. Inna sprawa, że konkurencja niewielka, więc niewiele trzeba zrobić, by być lepszym od poprzedników.