W końcu prokurator oskarżył sprawcę październikowych zamieszek w Malmö na południu Szwecji. Wg oskarżyciela, otworzył wtedy ogień i szerzył strach w imieniu ISIS.
Syryjczyk zaatakował wtedy centrum wspólnoty szyickiej. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale spowodował straty szacowane na 1 milion koron (ok. pół miliona złotych). Obrzucił bowiem budynek koktajlami Mołotowa.
Podejrzanym jest 30-letni mężczyzna. Nie przyznaje się jednak do winy i powiązań z Państwem Islamskim. Sąd w pierwszej instancji mu uwierzył. W grudniowym procesie jego czyn został zakwalifikowany jako podpalenie, a nie akt terrorystyczny. Sąd podjął taką decyzję uznając, że brakuje wystarczających dowodów.
Teraz jednak prokurator zmienił taktykę i oskarżył Syryjczyka o popełnienie przestępstwa terrorystycznego, alternatywnie podpalenie. Ponadto świadkowie twierdzą, że oskarżony mówił, że chce zginąć śmiercią męczeńską. Ponadto wiedział, jak skonstruować bombę.
Na miejscu zabrakło niestety twardych dowodów – terrorysta założył rękawiczki. Jedynie na kamerze został uchwycony moment, kiedy budynek zapłonął.