55-letni milioner Robert Peters usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Prokuratura chce zmienić go na zarzut zabójstwa. W willi mężczyzny w Londynie policja natrafiła na siedmioletnią dziewczynkę z poważnymi obrażeniami ciała. Dziecko skonało w szpitalu. Milioner został aresztowany.
W piątek 3 listopada pod londyńską willę wartą milion funtów zajechały policyjne radiowozy i karetki pogotowia. Chwilę później mundurowi wyprowadzili z posiadłości milionera skutego kajdankami. Peters handlował zawodowo antykami.
Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Funkcjonariusze znaleźli w jego domu siedmioletnią dziewczynkę. Policja podała, że dziecko miało ciężkie obrażenia ciała. W krytycznym stanie trafiła do szpitala gdzie lekarze walczyli o jej życie, jednak nie udało się jej uratować. Dziewczynka zmarła w sobotę 4 listopada.
– Przeprowadzona zostanie sekcja zwłok dziewczynki. W sprawie aresztowany został mężczyzna, który był znany dziecku. Usłyszał zarzut usiłowania morderstwa, który najprawdopodobniej zostanie zmieniony na zarzut morderstwa. Nikt inny nie jest podejrzany w sprawie – poinformował rzecznik prasowy londyńskiej policji.
Szczegóły sprawy nie są znane. Sąsiedzi Roberta Petersa są kompletnie w szoku. – Rozmawiałem z nim kilka razy, wydawał się rozsądnym człowiekiem. Nie wiem jednak nic o jego sytuacji rodzinnej. Jego samochód często znikał, w domu kręcili się różni ludzie – powiedział jeden z sąsiadów.
Robert Peters stanie przed sądem 1 grudnia.