Zakażenia szpitalne stają się coraz większym problemem – alarmuje Najwyższa Izba Kontroli. W skontrolowanych szpitalach w poprzednim roku liczba zachorowań wzrosła o blisko 10 proc., brakuje za to lekarzy mikrobiologów. W Opolskiem, Lubuskiem, Świętokrzyskiem i na Podkarpaciu nie ma ani jednego – ostrzega Najwyższa Izba Kontroli.

Największym zagrożeniem jest pałeczka zapalenia płuc. Liczba zakażeń tą groźną bakterią, odporną na niemal wszystkie antybiotyki, wzrosła prawie trzy razy. To jeden z najpoważniejszych problemów w większości warszawskich szpitali – analizuje raport NIK dziennikarz RMF FM Grzegorz Kwolek.

Wciąż groźna jest sepsa. Tylko w pierwszej połowie ubiegłego roku leczono na nią ponad 10 tys. osób, co kosztowało blisko pół miliarda zł.

 

NIK ostrzega, że w Polsce brakuje wyspecjalizowanego personelu medycznego. Jest za mało lekarzy mikrobiologów i epidemiologów, brakuje też pielęgniarek o tej specjalności.

Źródłem przenoszenia bakterii mogą być między innymi brudne ręce personelu medycznego, niejałowy sprzęt, skażone otoczenie chorego, przyjmowanie pacjentów wymagających szczególnych warunków hospitalizacji bez ich zapewnienia.

 

Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski poinformował, że na wysoki poziom zakażeń ma wpływ brak wyspecjalizowanego personelu medycznego. Odrębną sprawą jest dokumentowanie w szpitalach zakażeń. Analiza kart rejestracji wykazała, że były one sporządzane przez lekarzy nierzetelnie, często z pominięciem wielu danych.

W polskich szpitalach zakażeniom ulega 5 proc. procent leczonych pacjentów, co daje około 400 tys. osób rocznie. Zakażenia powodują wydłużenie czasu pobytu chorego w szpitalu, a co za tym idzie – wzrost kosztów. Średni pobyt wynosił nieco ponad pięć i pół dnia. Zakażenie wydłużało ten okres do ponad 16 dni.