Pomimo upływu ponad 70 lat od zakończenia II wojny światowej, wciąż można natrafić na pozostałości z tamtego okresu. Archeolodzy prowadzący badania w Rumunii dokonali właśnie makabrycznego odkrycia.
Rumunia, która w czasie wojny była pod rządami króla Michała I, a faktycznie – pod kontrolą faszystowskiego dyktatora Iona Antonascu, przyłączyła się 23 listopada 1940 r. do paku trzech. Kraj ten brał także udział w wojnie ze Związkiem Radzieckim. Rumunii – oprócz chęci walki z bolszewizmem – mieli osobiste powody do porachunków ze Stalinem. W czerwcu 1940 r. ZSRR wystosowało ultimatum wobec rządu w Bukareszcie, na mocy którego anektowali Besarabię.
Czytaj także: UWAGA! Mocne słowa Wojciecha Cejrowskiego w NIEMIECKIEJ telewizji. KRYTYKUJE PiS za…
Antonescu wspierał ponadto Niemców w przeprowadzeniu Holokaustu. Pogromy na ogromną skalę odbywały się m.in. w rejonie Bukowiny. Zespół archeologów odkrył właśnie w północno-wschodniej Rumunii jedną z takich zbrodni – zbiorowy grób, w którym pochowano co najmniej 40 Żydów. Szacuje się, że w tej okolicy żołnierzy rumuńscy dokonali pogromu ponad 100 ludzi.
Odkrycia dokonano dokładnie w gminie Popricani, gdzie 9 lat temu odkryto też w pobliskim leskie ciała 16 ofiar Holokaustu. Jak informują izraelskie media, najmłodsza ofiara w odkrytej właśnie mogile miała zaledwie dwa lata.
Masakry dokonane przez rumuńskich żołnierzy wynikały ze zobowiązań wynikających z sojuszu pomiędzy III Rzeszą i rządem Antonescu. Szacuje się, że w czasie II wojny światowej zabito około 15 tys. rumuńskich Żydów.