Konkretne wybory życiowe pociągają za sobą określone konsekwencje. Jeśli ktoś decyduje się na związek homoseksualny, musi wiedzieć, że nie zaowocuje on dziećmi.
Kobiety żyjące w związkach jednopłciowych także chciałyby być matkami i opowiadając o swoich tęsknotach i emocjach, próbują wywrzeć wpływ na zmiany prawne. Zmiany dające osobom homoseksualnym choćby możliwość legalnego korzystania z klinik in vitro czy adopcji dzieci. Na razie prawodawcy w Polsce takich zmian wprowadzać nie zamierzają. Ważniejsza bowiem od pragnień poszczególnych osób jest ochrona dzieci. I słusznie, bo z opowieści takich osób wcale nie wynika, że dobro dzieci jest dla nich priorytetem.
Ostatnio Wirtualna Polska wyemitowała rozmowę z lesbijką, która opowiadała o swoich macierzyńskich pragnieniach: „Jestem normalną kobietą, która wyniosła z domu wartości, która się wykształciła, ma dobrą pracę, żyje w związku homoseksualnym i chciałaby mieć dziecko”. Wszystko to w kontekście, jak bardzo pary jednopłciowe są źle traktowane w Polsce, bo prawo stoi na ich drodze do szczęścia, czyli posiadania dziecka. A one przecież bardzo chcą i wbrew wszystkim i wszystkiemu podejmują starania o nie. Oczywiście, nie takie jak pary heteroseksualne. Za to chętnie publicznie o nich opowiadają i dzielą się pomysłami na to, jak można mieć dziecko, nie mając faceta.
„Lesbijkom do spełnienia marzeń potrzeba tylko trochę spermy” – tak przeczytać można na jednym z rodzicielskich portali, który opisuje zagadnienie „inseminacji domowej”, z której korzystają pary jednopłciowe nie mające pieniędzy na zagraniczne kliniki. Z seksu dwóch kobiet, ani dwóch mężczyzn dziecka po prostu nie będzie, choćby nie wiem jak bardzo pary te się starały. Biologicznie jest to po prostu niemożliwe. Co więc wtedy, kiedy obudzi się w kimś instynkt macierzyński czy ojcowski? Pozostaje im więc znalezienie dawcy nasienia, albo w banku, albo na własną rękę w internecie. Sprawdzenie, przebadanie pod kątem chorób genetycznych. I umówienie się na jego przekazanie. Nie jest to łatwe, bo wielu mężczyzn boi się, że jako biologiczni ojcowie zostaną podani do sądu o alimenty w sytuacji, gdy na przykład lesbijski związek się rozpadnie, albo kobiety z jakiegoś powodu zostaną bez środków do życia. Nie jest to wydumana sprawa, a rzeczywistość. Niejeden już mężczyzna kierujący się altruistycznymi powodami, dziś płacze i płaci alimenty.
Mało kto jednak myśli o konsekwencjach prawnych. Z jednej strony są kobiety, które za wszelką cenę chcą mieć dziecko, z drugiej mężczyzna, który ma gest i chętnie (zazwyczaj za opłatą) podzieli się własnym nasieniem. Lesbijki w Internecie dość chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami (choćby na portalu wspolczesna.pl): „Dojrzewałyśmy do decyzji o dziecku. Jesteśmy w stanie zapewnić mu odpowiednie warunki rozwoju (…) Za każdym razem, kiedy zbliża się jajeczkowanie, Karolina robi test owulacyjny i rusza w drogę. Z Kasią za rękę. Dziewczyny spotykają się z Piotrem – w hotelu albo w warszawskim mieszkaniu znajomych”. Bohaterka Wirtualnej Polski także opowiada o tym, jak z dawcą spotykają się w mieszkaniu, on idzie do jednego pokoju, one do drugiego. Po wszystkim nasienie mężczyzny strzykawką wprowadza jedna kobieta do dróg rodnych drugiej. Często jednak, mimo kilku podjętych prób, nie dochodzi do zapłodnienia – przestrzega wp.pl. I dodaje, że „koszt domowej inseminacji wynosi około 4 tys. złotych”.
.
Bohaterka Wirtualnej Polski chętnie opowiada o tym, jak wyglądają „starania o dziecko”. Mniej rozmowna staje się, kiedy pada pytanie o to, co zamierzają powiedzieć swojemu dziecku, jeśli ono się urodzi. Bo że padną pytania o ojca, pytania o to, gdzie jest tata, kim był, jak wyglądał, jest więcej niż pewne. Rozmówczyni zapewnia, że zamierzają być szczere z partnerką wobec dziecka i mu wszystko wyjaśnić. To jednak dość ogólna i mało precyzyjna odpowiedź. Dziecko bowiem to nie towar, który można sobie sprawić na zamówienie, odzierając jego moment powstania z wszelkiej godności. Ma ono prawo do wiedzy o swoich przodkach, swoich korzeniach, a świadome pozbawianie go tego i redukowanie ojca do nasienia w strzykawce to po prostu egoizm. Szkoda, że tak trudno niektórym zrozumieć, że decydując się na takie, a nie inne życie, z czegoś trzeba zrezygnować.