Ks. Tymoteusz Szydło, syn premier Beaty Szydło w rozmowie z „Gościem Niedzielnym” przyznał, że swoim rodzicom zawdzięcza m.in. dobre wychowanie, przekazane wartości i świadomość bycia Polakiem.
Starszy syn premier Beaty Szydło w sobotę 27 maja przyjął święcenia kapłańskie w katedrze św. Mikołaja w Bielsku-Białej. Do końca czerwca będzie pracował w parafii w Osieku pod Oświęcimiem.
Ks. Tymoteusz Szydło w rozmowie z „Gościem Niedzielnym” przyznał, że był związany z Kościołem, służbą liturgiczną od dzieciństwa i ta droga, którą wybrał, była dla niego naturalną kontynuacją. – Nie rozważałem właściwie innych dróg dla siebie, po prostu wstąpiłem do seminarium. Miałem wsparcie rodziców, którzy nie byli jakoś szczególnie entuzjastycznie nastawieni, ale też nie oceniali, nie krytykowali. To, że mama była wtedy posłanką, nie miało żadnego związku z moją decyzją i jej obecne obowiązki też go nie mają.
, bo przecież najważniejsza jest realizacja powołania – opowiadał młody kapłan.
Ks. Szydło wyraził również wdzięczność za dobre wychowanie i wartości, które otrzymał od swoich rodziców. – Na pewno oprócz przykładu, jak żyć wiarą,
Ten element patriotyczny był u nas zawsze ważny – przekonywał. Dodał również, że ma teraz trochę utrudniony kontakt z mamą z powodu jej licznych obowiązków. – Ale to przecież nie decyduje o naszych relacjach. – ocenił.
Syn premier Beaty Szydło odniósł się do zainteresowania mediów, które w ostatnim czasie mu towarzyszy. – Skupiam się na mojej pracy, na moim życiu duchowym i na ludziach, z którymi mam do czynienia w parafii. Tym ludziom chcę poświęcać jak najwięcej czasu.
, a opinii internetowych po prostu nie czytam. , tylko myślę, że to nie jest moje miejsce – wyjaśnił.