Dramatycznie rośnie liczba osób poddawanych eutanazji. W tym roku liczba zgonów z tego powodu tylko w Holandii przekroczy 7 tysięcy. To o 67 procent więcej niż pięć lat temu.
Steven Pleiter, dyrektor Levenseindekliniek (klinka eutanazyjna) w Hadze, powiedział, że w odpowiedzi na rosnące zapotrzebowanie jego placówka postanowiła podwoić liczbę lekarzy i pielęgniarek, którzy w warunkach domowych przeprowadzają eutanazję. W tej chwili placówka współpracuje z 57 lekarzami, którzy są gotowi przyjechać do kliniki na każde wezwanie. Niebawem może ich już być ponad setka.
"Do dzisiaj rzadko musieliśmy szukać lekarzy. Prosimy lekarzy o pracę dla kliniki przez osiem do szesnastu godzin tygodniowo. Praca pełnoetatowa przy śmierci ludzi to chyba trochę za dużo" – stwierdził Pleiter.
"Począwszy od 2007 roku, liczba zgonów z powodu eutanazji nagle wzrosła" – mówi prof. Theo Boer. "Wygląda to tak, jakby Holendrzy przywykli do idei takiej śmierci. Znam wielu ludzi, którzy teraz mówią, że istnieje tylko jeden sposób, w jaki chcieliby umrzeć, czyli przez podanie zastrzyku. To staje się zbyt normalne" – dodaje profesor.