1 września nieodmiennie przypomina, że wolność, niepodległość, dobrobyt nie są nam dane na zawsze, i że każdy z nas musi walczyć o rzeczy najważniejsze. A słowa Ewangelii, jaką daje nam dziś Kościół, jeszcze to wrażenie wzmacniają.
Ewangelia, tak jak kalendarz świecki, znowu przypomina nam, że czas jest krótki, że nie ma się, co przywiązywać do pokoju, życia, dobrobytu, ziemskich instytucji. „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny” – mówi Jezus. I nie chodzi o to, by się zamartwiać, ale żeby być przygotowanym, by kruche nauczania naszego życia były napełnione wiarą. A rocznica uświadamia, że tylko wiara może uratować nas przed fałszywymi alternatywami (albo nazizm albo komunizm, albo sowiecka Rosja albo narodowo-socjalistyczne Niemcy), w istocie dla nas rozwiązaniem jest „tylko Jezus”, tylko chrześcijaństwo.
Niezmiernie mocno, wiele lat temu, przypomniał o tym św. Jan Paweł II. „Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte, jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić, jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć, jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić, nie można zdezerterować. Wreszcie, jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte. Utrzymać i obronić, w sobie i wokół siebie, obronić dla siebie i dla innych” – mówił wtedy. I my także musimy być świadomi, że mamy swoje Westerplatte, że mamy wartości, o które musimy walczyć, i że mamy współczesne ideologie, które występują przeciwko Bogu i człowiekowi, którym musimy się sprzeciwić. I nie ma co poszukiwać jakiejś wygodnej ucieczki przed tym wyzwaniem, jakiejś ucieczki w polityczne kompromisy ze złem. Trzeba czuwać i wybierać Chrystusa, nawet gdy cena za to jest wysoka. „Tanie chrześcijaństwo”, chrześcijaństwo w wersji light to oszustwo. Każdy z nas musi stoczyć walkę o swoje Westerplatte.
Tomasz P. Terlikowski