Wojna z Kościołem i konserwatywnymi chrześcijanami prowadzona przez Baracka Obamę nie przyniosła sukcesu Partii Demokratycznej i jej kandydatce.
Katolicy w większości poparli – przy wszystkich do niego zastrzeżeniach – Donalda Trumpa. Nie inaczej było z chrześcijanami ewangelikalnymi. Zwycięstwo Trumpa wśród osób deklarujących się jako katolicy było naprawdę wysokie. Na Trumpa zagłosowało 52 procent tych, którzy sami siebie określają jako katolicy, a na Clinton tylko 45 procent z nich. W porównaniu do poprzednich wyborów była to zasadnicza zmiana, bowiem poprzednio wśród katolików zwyciężył Barack Obama (uzyskując 52 procent w porównaniu z 48 procentami Mitta Romneya).
Ale jeszcze mocniej Trumpa poparli ewangelikalni chrześcijanie. Wśród nich aż 81 procent zagłosowała na kandydata Republikanów, a tylko 16 procent na kandydatkę Demokratów. Odmiennie ułożyły się natomiast proporcje głosujących wśród amerykańskich Żydów. Ogromna większość z nich, bo aż 70 procent zagłosowała na Hillary Clinton, a tylko 30 procent na Donalda Trumpa. Wyjątkiem są tylko środowiska Żydów ortodoksyjnych, gdzie odsetek głosujących na kandydata Republikanów był nieco wyższy.