Isabelle Ames wybrała się na spacer ze swoją 10-miesięczną córeczką. Korzystając z drzemki córki, kobieta weszła do restauracji, żeby coś zjeść. W tym czasie dziecko się obudziło i zaczęło domagać się piersi. Mama więc je nakarmiła. Ten gest wzruszył obsługę.
Chwilę później do kobiety podeszła kelnerka Erica, podała karmiącej mamie naleśnik na koszt restauracji i małą karteczkę. Napisała na niej: „Dziękuję za to, że karmisz piersią. Dużo miłości i szacunku”.
Ten gest niesamowicie wzruszył młodą mamę, tym bardziej, że tego dnia ona i córeczka nie czuły się najlepiej, były zmęczone z powodu wychodzących zębów. Tego dnia także i karmienie piersią nie było łatwe.
Po tym wydarzeniu młoda mama nie mogła opanować łez. Tym bardziej, że – jak sama opowiada – karmienie piersią było jedną z najtrudniejszych rzeczy, z jaką musiała się w swoim życiu zmierzyć. „Nikt nas tego nie uczy, a wszyscy oczekują, że pójdzie jak z płatka, bez żadnych problemów”.
Walka o karmienie piersią trwała sześć tygodni. Dopiero po tym czasie udało się mamie bez problemów nakarmić dziecko: „Płakałam, bo to była ogromna ulga, że się nam w końcu udało”. I choć wielokrotnie miała dość, gest kelnerki dodał jej sił. Utwierdził, że to co robi dla swojego dziecka, jest niezwykle cenne. Pokazał też, że karmienie dziecka w miejscu publicznym to nie żaden wstyd, tylko najnormalniejsza rzecz pod słońcem. „Dziś dostałam miłość, szacunek i bezpłatny naleśnik” – cieszyła się młoda mama.