Kościoły w Australii są profanowane przez zwolenników homo-małżeństw i pokrywane antychrześcijańskimi napisami. Powód? Chrześcijanie nie chcą odrzucić zawartej w Piśmie Świętym moralności.
W ubiegłym tygodniu kościoły anglikański i baptystyczny w Melbourne zostały sprofanowane. Agresywni zwolennicy homo-małżeństw napisali na nich „jeb..ani bigoci” oraz „Ukrzyżować głosujących na NIE”. Na innych świątyniach i zborach pojawiły się krzyże wpisane w znak sfastyki.
Powodem do takich zachowań jest to, że chrześcijanie różnych wyznań wzywają do tego, by pozostać wiernymi nauczaniu Pisma Świętego i zdrowemu rozsądkowi w sprawie homo-małżeństw. I tego nie są w stanie znieść rzekomi zwolennicy wolności i tolerancji. Gdy ktoś ma inne zdanie, niż oni, kończy się przestrzeń tolerancji i rozmowy.
Przekonują się zaś o tym nie tylko wierni sprofanowanych kościołów, ale także katoliccy duchowni. Ostatnio jeden z nich, ks. Morgan Batt został opluty i zwyzywany przez zwolennika homo-małżeństw. Ten ostatni określił kapłana „pier…olonym głosującym na NIE”.
Smutny to przykład tego, jak powoli zaczyna brakować przestrzeni i wolności dla ludzi wierzących. Media jednak i agendy międzynarodowe nadal zajmują się homofobią, a jeśli coś robią w kwestii christianofobii to, co najwyżej ją podsycają.
Tomasz P. Terlikowski