Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich, zapowiada, że jego urząd nie daje zgody na używanie terminu…
… „lewak”. Nie, to nie jest żart. W rozmowie dla „Newsweeka” Adam Bodnar zaczął zastanawiać się, skąd bierze się określanie go mianem „lewaka”, i z właściwym sobie wdziękiem uznał, że nie ma to nic wspólnego z jego poglądami. – Skoro nastał czas dzielenia Polaków na różne kategorie, na różne plemiona, to trzeba pewnie zaszufladkować także Adama Bodnara. Pewnie taka jest potrzeba polityczna. A swoją drogą, jak się nazywa tych, którzy tworzą te wymyślne kategorie? Prawakami? – zastanawiał się rzecznik.
Usłużna dziennikarka dopowiadała zaś: „nie, są lewacy o nasi”. Na co natychmiast zareagował rzecznik. – To znaczy, że lewak jest określeniem wykluczającym? Oczywiście na to nigdy nie będzie zgody Rzecznika Praw Obywatelskich – podkreślił. I aż strach zapytać, czy w takim razie będzie się teraz ścigać za używanie tego określenia?
Bsz/Newsweek