Kościół wprowadza nas, od kilkunastu dni, w rozważanie nad dniami końca. I coraz mocniej przypomina, że trzeba być na ten czas przygotowanym.
Wezwanie „czuwajcie” wraca nieustannie. Ale co ciekawe, jak pokazuje dzisiejsza Ewangelia, wcale nie chodzi o to, by wypatrywać znaków końca, by je zbierać, porównywać, by się nimi fascynować czy zamartwiać. Nie ma wątpliwości, że kiedy koniec nadejdzie, kiedy Jezus powróci będziemy o tym wiedzieć. „Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego” – mówi Jezus.
Co zatem mamy robić, jeśli nie biec tam, gdzie pojawiają się kolejne znaki i cuda? Odpowiedź jest prosta. Zgłębiać Mądrość, studiować Pismo, kontemplować. „Jest bowiem [Mądrość] tchnieniem mocy Bożej i przeczystym wypływem chwały Wszechmocnego, dlatego nic skażonego do niej nie przylgnie. Jest odblaskiem wieczystej światłości, zwierciadłem bez skazy działania Boga, obrazem Jego dobroci. Jedna jest, a wszystko może, pozostając sobą, wszystko odnawia, a przez pokolenia zstępując w dusze święte, wzbudza przyjaciół Bożych i proroków” – mówi do nas dziś Kościół. I to jest najlepszy sposób przygotowania się na koniec.
Tomasz P. Terlikowski