Wyniki dwóch oddzielnych badań jasno wskazują, że szeroki dostęp do antykoncepcji wcale nie wpływa na mniejszą liczbę aborcji. Ponad połowa kobiet, które dokonały aborcji, przyznała, że w miesiącu, w którym zaszły w ciążę, stosowały jakąś formę antykoncepcji
Z ustaleń Instytutu Guttmachera, opublikowanych 8 stycznia 2018 r., wynika, że w 2014 r. 51 procent kobiet, które dokonały aborcji, stosowało antykoncepcję. Z tego 24 procent używało prezerwatyw, 13 procent pigułki, a jeden procent – wkładki domacicznej.
Do podobnych wniosków doszli także naukowcy z British Pregnancy Advisory Service (BPAS). Opisali je oni w lipcu 2017 roku. Z badań Brytyjczyków jasno wynika, że 51,2% kobiet, które w 2016 r. dokonały aborcji, stosowało co najmniej jedną formę antykoncepcji w momencie zajścia w ciążę. 24,2 procent tych kobiet zgłosiło stosowanie antykoncepcji hormonalnej.
"Hormonalna antykoncepcja może powodować działania niepożądane, które mogą maskować objawy ciąży", czytamy w raporcie BPAS. "Kobiety stosujące tę metodę antykoncepcji również nie mogły zidentyfikować swojej ciąży na wcześniejszym etapie, ponieważ w przeciwieństwie do tych, które nie stosują żadnej metody, nie spodziewały się zajścia w ciążę."
W odrębnym raporcie BPAS przedstawił wyniki badań dotyczących 28 kobiet, które chciały dokonać aborcji po 20. tygodniu ciąży. 17 z nich przyznało, że chciałyby dokonać aborcji nie z powodu zagrożenia dla zdrowia lub problemu z dzieckiem, ale dlatego, że do tego momentu nie zdawały sobie sprawy, że są w ciąży. Sześć z tych 17 kobiet przyjmowało pigułki antykoncepcyjne, jedna używała prezerwatyw, a jedna miała założoną wkładkę. Kobiety te nie były w stanie zobaczyć zmian zachodzących w ich ciałach, ani uświadomić sobie, że są w ciąży.