Nie ma co ukrywać, że trzeba się szykować na koniec. Kościół wzywa nas ostatnio do niezwykłej czujności.
Być gotowym, czuwać przed spotkaniem ze swoim Panem, Panem swojego życia. – to wielkie wezwanie, jakie dziś kieruje do nas Jezus w Ewangelii.
"Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! A wy [bądźcie] podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie” – mówi do nas.
Za często bowiem przyjmujemy Jezusa, ale brak nam woli, by na Niego czekać, by czuwać, za bardzo jesteśmy skupieni na doczesnych troskach, by rzeczywiście mieć biodra przepasane. A przecież jeszcze dziś możemy przejść na drugą stronę, by tam zdać sprawę z naszego życia.
I wbrew temu, co wydaje się wielu wcale nie chodzi o zbliżający się koniec świata, choć i on się zbliża. O wiele bliższy nam jest koniec naszego własnego życia. Śmierć, która może przyjść w każdej chwili. Jest bliżej niż możemy się spodziewać.
Tomasz P. Terlikowski