Władze Gdańska za wszelką ceną chcą ominąć polską konstytucję i rząd. Wszystko po to, żeby tylnymi drzwiami wprowadzić w życie postulaty ruchów LGBT.
W Gdańsku od września przeprowadzana są panele obywatelskie, czyli cykliczne spotkania lokalnych władz z mieszkańcami i przedstawicielami organizacji pozarządowych. W ramach takich spotkań wygłaszane są referaty, a nad nimi przeprowadzane są debaty, które w końcowym etapie, jeśli zostanę poparte przez 80% uczestników panelu, mają stać się wiążące dla władz.
Obecnie poruszany temat to kwestia równego traktowania. Fundacja Ordo Iuris podaje, że zaproszono do niego jednak tylko organizacje mówiące o równym traktowaniu osób heteronienormatywnych, takich jak Trójmiejska Akcja Kobiet, Dziewuchy Dziewuchom, Tolerado, Miłość nie wyklucza, Transfuzja, Febra, Lambda, Akceptacja. Przykładową fundacją, wobec której użyto wykluczenia z obrad, to Fundacja Mamy i Taty.
Takie spotkanie nie mogło doprowadzić do demokratycznych wniosków: proponuje się m.in. przyjęcie programu edukacji antydyskryminacyjnej, wprowadzenie obowiązku oznaczania aptek farmaceutów, którzy korzystają z konstytucyjnego prawa do sprzeciwu sumienia, a także podpisanie, promującej ideologię gender, Europejskiej Karty Równości Kobiet i Mężczyzn w Życiu Lokalnym. Głosowanie nad tym projektem ma odbywać się także w listopadzie.
Ordo Iuris wykazuje, że Gdańsk podejmując te kwestie wykracza poza kompetencje samorządu, nie działa w zgodzie z prawem oświatowym, łamie ład konstytucyjny, stygmatyzuje obywateli nie zgadzających się z postulatami.
Czyli konstytucja, w zależności od strony, jest łamana, a z drugiej można ją deptać?