Gemma Galgani – włoska święta, mistyczka, o której wstawiennictwo modlili się najwięksi święci XX wieku, jak Ojciec Pio, Maksymilian M. Kolbe czy Sługa Boży ojciec Dolindo Ruotolo. Przez większość życia przeżywała fizycznie Mękę Pańską. Umierała w cierpieniu, czując błogą obecność Chrystusa.
Gemma od dziecka miała głębokie nabożeństwo do Pasji. Gdy pierwszy raz usłyszała o drodze krzyżowej oraz śmierci Pana Jezusa – zemdlała. Żywy obraz Chrystusowego cierpienia towarzyszył jej przez większość życia. Była mistyczką – rozmawiała aniołami, Matki Bożą i Jezusem.
Jedną z najsłynniejszych opowieści o św. Gemmie jest ta, gdy dziewczyna żarliwie modliła się o nawrócenie jednego z grzeszników. W pewnej chwili usłyszała głos Chrystusa, który powiedział, że ten człowiek tak bardzo pogrążył się w mroku, iż nie widzi dla niego wielkiej nadziei. Wtedy Gemma tak bardzo przeraziła się, że niemal zaczęła kłócić się z Panem i powiedziała: „w takim razie, o Jezu, będę modlić się o wstawiennictwo Twojej Matki”. I zaczęła odmawiać różaniec. Po kilku godzinach zniewolony przez grzech człowiek zapukał do drzwi Gemmy i płacząc wyznał, iż pragnie się wyspowiadać. To nie tylko piękny dowód tego, jak wielką siłą jest modlitwa, ale również i na to, jak wiele znaczy wstawiennictwo Matki Bożej.
Jednak niezwykle poruszające są ostatnie dni życia mistyczki. Pod koniec życia doświadczyła wstrząsającego poczucia opuszczenia przez Boga. Ten rodzaj relacji z Panem opisywał m.in. św. ojciec Pio, nazywając ją „grą Miłości”. Gemma, doświadczywszy wielokrotnie wielkiej bliskości Chrystusa, nagle poczuła, iż On ją opuścił. Było to jedno najbardziej przerażających przeżyć, choć Święta doświadczyła już między innymi poważnych zabiegów chirurgicznych, przeprowadzonych bez znieczulenia, kilku niemal śmiertelnych chorób, silnych ataków demona a przede wszystkim – daru bolesnych stygmatów. Nic jednak nie wstrząsnęło nią tak mocno, jak właśnie „gra Miłości”.
Gemma z trudem się wtedy modliła, miała ogromny problem z medytacją. Jak napisał w biografii świętej ks. Bernard Gallizia, ból na jej twarzy przypominał ból narzeczonej opuszczonej przez ukochanego. Chrystus przyszedł jednak ją pocieszyć, wyjaśniając sens przeżycia duchowej pustyni. W tej chwili Gemma poczuła gorącą miłość do Boga, tak mocną, jakiej dotąd nie doświadczyła.
Gemma, cierpiąc na poważną chorobę, umierała w bólu. Nie było jednak widać na jej twarzy cierpienia. Oddana Bogu, nieustannie powierzała mu każdą sprawą, ofiarowując cierpienia z tych, którzy szczególnie tego potrzebowali. Tuż przed śmiercią w Wielką Sobotę 1902 roku wyszeptała: „zrobiłam Bogu ofiarę ze wszystkiego i ze wszystkich; nie proszę o nic więcej. Teraz przygotowuję się do śmierci” a westchnąwszy dodała: „Teraz prawda, że się wszystko skończyło. Jezu, polecam Ci moją duszę”.
Tekst powstał w oparciu o książkę ks. Bernarda Gallizii, Gemma Galgani. Święta, do której modlił się ojciec Pio, Wydawnictwo Esprit 2017.