Aborcjonizm niszczy psyche. Taki wniosek nasuwa się po programie, w którym miałem – nieszczęście – uczestniczyć.
Był to pogram w Wirtualnej Polsce z Kazimierą Szczuką, w którym rozmawiać mieliśmy o aborcji (choć jej powiedziano, że o intronizacji). Czołową polską feministkę z równowagi wyprowadziła moja uwaga o tym, że aborcja jest zabijaniem dzieci. Od tego momentu podskakiwała i powtarzała, że zaraz wyjdzie (powiedziałem, że jest wolna). Jeszcze bardziej zdenerwowało ją stwierdzenie, że mniej więcej połowa zabijanych w czasie aborcji osób to kobiety. Na to odpaliła, że płody nie mają płci.
Ale najgorącej zrobiło się po programie. Wtedy usłyszałem, że:
1. Mam obłąkane oczy (wyższa liga dołączyłem do Antoniego Macierewicza)
2. Zaraz dostanę w gębę, bo porównuje mordowane dzieci do mordowania Żydów.
3. Płody nie żyją, są w istocie trupami. Niestety nie udało mi się ustalić po co się je w takim razie zabija, skoro i tak nie żyją.
I na koniec propozycja, żebym grzebał podpaski żony. Wszystko opatrzone krzykiem, wściekłością, agresją, i nieustannymi groźbami. Uff, aborcjonizm niszczy psyche i ryje berety.
Tomasz P. Terlikowski