Manify mają jedną, ale za to zasadniczą zaletę. Jej uczestniczki, od czasu do czasu, ujawniają swój prawdziwy światopogląd i pokazują, że wcale, ale to wcale nie chodzi im o kobiety.
Tak było i tym razem. Pośród haseł skandowanych przez feministki znalazło się hasło, które ujawniło ich światopogląd w całej pełni. Hasło „wolność, równość, aborcja na żądanie” mówi o nim wszystko. Braterstwo (czy nawet siostrzaństwo) zostaje wyrzucone. I nie ma w tym nic dziwnego. Jeśli nie ma Ojca, jednego dla wszystkich, czyli Boga Ojca, jeśli nie istnieje Stwórca i prawodawca, to nie ma także braterstwa, bo nie ma jak jej ustanowić.
A jeśli nie ma tej fundamentalnej wspólnoty, to pozostaje władza silniejszych, lepiej ustawionych, starszych nad słabszymi, młodszymi, gorzej ustawionymi. I to właśnie symbolizuje dodany przez feministki slogan zastępujący termin „braterstwo”, czyli „aborcja na żądanie”. Tam, gdzie nie ma Boga, nie ma braterstwa, jest za to przemoc wobec najsłabszych, których silniejsi mogą pozbawić człowieczeństwa, zdepersonalizować, a także pozbawić życia. I to by było na tyle w kwestii solidarności, którą rzekomo mają głosić feministki…
Tomasz P. Terlikowski