Komentarze europejskich i austriackich polityków są… najdelikatniej rzecz ujmując żenujące. Tamtejsze elity cieszą się, choć zwycięzcą wyborów okazał się były komuch i skrajny lewak. Każdy jednak jest lepszy niż najdrobniejsza choćby zmiana.
Kanclerz Austrii Christian Kern (Socjaldemokratyczna Partia Austrii) uznał triumf Van der Bellena za "bardzo dobry dzień dla Austrii" i podkreślił na Twitterze, że teraz trzeba dołożyć starań, "by nikt nie czuł się przegrany".
Radość z przewidywanego wyniku wyborów wyraziła Eva Glawischnik, szefowa austriackich Zielonych (Van der Bellen kierował tą partią w latach 1997-2008). "To historyczny dzień, historyczna cezura" – powiedziała austriackiej agencji prasowej APA. Podkreśliła, że austriaccy wyborcy podjęli "wyraźnie proeuropejską decyzję", która jest szczególnie ważna po Brexicie i wyborach prezydenckich w USA.
Wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel, szef tamtejszej SPD, napisał na Twitterze: "Całej Europie kamień spada z serca". Sukces Van der Bellena uznał za "wyraźne zwycięstwo zdrowego rozsądku nad prawicowym populizmem w Europie".
Także szef dyplomacji Luksemburga Jean Asselborn z ulgą zareagował na przewidywany wynik wyborów prezydenckich w Austrii. "Po zwycięstwie Trumpa (w wyborach prezydenckich w USA) i głosowaniu (Brytyjczyków) za Brexitem, austriaccy wyborcy pokazali, że zdrowy rozsądek, tolerancja i człowieczeństwo nie są obcymi słowami w wyborach w Unii Europejskiej. Wynik wyborów dobrze służy reputacji Austrii i wartościom UE" – powiedział niemieckiej agencji dpa.
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, niemiecki socjaldemokrata Martin Schulz dał na Twitterze wyraz satysfakcji ze zwycięstwa Alexandra Van der Bellena w wyborach prezydenckich w Austrii.
Schulz pogratulował Van der Bellenowi zdobycia prezydentury, nazywając jego wygraną "ciężką porażką nacjonalizmu i antyeuropejskiego, wstecznego populizmu". Podkreślił, że Van der Bellen wygrał "z jasnym proeuropejskim przesłaniem".
(PAP)