Rzymianie, choć z pozoru wydawali się bardzo praktycznym narodem, byli także bogobojni i religijni. W starożytności starali się kierować państwem zgodnie z wolą bogów odczytywaną poprzez różne znaki.
Rzymianie praktykowali różnego rodzaju wróżby, np znaki powstałe w wyniku obserwacji piorunów, wnętrzności zwierzęcych, proroczych snów i transów. Jednak ich najważniejsze i zarazem, z naszej perspektywy, najdziwniejsze rytuały nazywały się auspicjami.
CZYTAJ TAKŻE: Przepowiednie Nostradamusa się sprawdzają. Jest się czego bać!
Rzymianie bardzo szanowali ptaki. To właśnie z ich lotu za pomocą auspicjów przepowiadano przyszłość i boskie zamiary. Auspicja, w odróżnieniu od wróżb, stanowiły tylko wskazówkę, czy dana decyzja ma przychylność bogów. Wykorzystywano je przy ważnych wydarzeniach państwowych, jak np. wytyczanie granic miast. Wyróżniano rytuały auspicyjne przy pomocy lotu ptaków drapieżnych (orzeł, sęp), a z czasem do wróżb wykorzystywano…KURY.
Obserwowano przechowywane w klatkach kury, które jako święte ptaki bardzo respektowano. W celu uzyskania znaku, kury karmiono ziarnem i patrzono, jak chętnie jedzą. Im łapczywiej jadły, tym wynik był pomyślniejszy.
Swetoniusz opisał historię wojownika, któremu kury wywróżyły niepomyślność bitwy, bo nie chciały jeść. Rozwścieczony Rzymianin wyrzucił kury za burtę statku i powiedział, aby „piły, skoro nie chcą jeść”. Okazało się, że nie posłuchał wróżb i z kretesem przegrał bitwę!