Drzewo też człowiek, i to nawet bardziej niż jakiś tam płód. I dlatego, gdy minister Szyszko zgodził się, by Polacy mogli sami decydować, czy wyciąć drzewo na swojej działce, tysiące osób rzuciło się drzewom na ratunek. Co ciekawe, to te same osoby, które głoszą w odniesieniu do dzieci: mój brzuch moja sprawa.
Ekolodzy, tak jak lewicowcy, nie przestają mnie zadziwiać. Gdy udało się przyznać Polakom prawo do wycinki drzew na własnych działkach podnieśli szum. Bo wiadomo nie wolno wycinać drzew, pewnie je boli, a do tego to szkodzi środowisku naturalnemu. W związku z tym furda wolność, trzeba zakazów.
Ciekawe tylko, że tej walki nie toczyli oni, gdy – kilka miesięcy temu – obrońcy życia chcieli zakazać zabijania dzieci nienarodzonych. Wtedy okazało się, że wola matki jest ważniejsza, niż prawo do życia dziecka, wtedy nie było płaczu nad niszczonym środowiskiem czy odbieranym życiem. Zamiast tego był skowyt, że odbiera się święte prawo do decyzji, że ogranicza się wolność itd.
I aż trudno nie zadać pytania, czy rzeczywiście dla nich drzewo jest ważniejsze niż człowiek?
Tomasz P. Terlikowski