WYDARZENIA

Dlaczego jestem filosemitą? Warto przypominać rzeczy oczywiste!

Ostry spór (jak każdy spór medialno-polityczny i ten wygaśnie) polsko-izraelski o pamięć nie zwalnia z mówienia rzeczy oczywistych. I dlatego warto uświadomić sobie, z jakich powodów filosemityzm jest postawą racjonalną.

Powody są trzy: religijny, cywilizacyjny i czysto polski. Każdy z nich ma swoją wagę i każdy z nich sprawia, że jestem filosemitą. Jestem nim, bo jestem chrześcijaninem, konserwatystą i Polakiem. 

 

Religijny powód jest dość oczywisty. Otóż, jak przypomina św. Paweł w Liście do Rzymian, „gdy chodzi o wybranie, są oni – ze względu na przodków – przedmiotem miłości. Bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne” (Rz 11,28-29). To, że część Żydów nie przyjęła Jezusa nie oznacza, że Bóg stał się wobec nich niewierny. „Bo i cóż, jeśli niektórzy stali się niewierni, czyż ich niewierność miałaby zniweczyć wierność Boga? Żadną miarą!" (Rz 3, 3-4). Bóg jest zawsze wierny swoim obietnicom, o czym przypomina także Sobór Watykański II. „Żydzi nadal ze względu na swych przodków są bardzo drodzy Bogu, który nigdy nie żałuje darów i powołania. […] Nie należy przedstawiać Żydów jako odrzuconych ani jako przeklętych przez Boga, rzekomo na podstawie Pisma Świętego” (Nostra aetete, 4). Chrześcijanin, choć należy do nowego ludu przymierza, wszczepionego w oliwkę Starego Przymierza, musi mieć świadomość tego wyboru. Izrael także dla niego jest zatem Ludem Wybranym, a ponowne powstanie państwa Izrael ma wymiar także profetyczny. Z tego powodu trudno mi przyjmować postawę inną niż filosemicką.

 

Drugi powód jest cywilizacyjny. Otóż tak się składa, że w toczącej się hybrydowym starciu cywilizacji, niezależnie od wszystkich różnic, Izrael i Europa czy szerzej świat euroatlantycki są po tej samej stronie. Zepchnięcie Izraela do morza, czego chcieliby islamscy i panarabscy wojownicy to wcale nie główny cel, a jedynie jeden z elementów planu, jakim jest zdobycie świata zachodniego dla Allaha. Wsparcie Izraela w tej wojnie jest więc z tej perspektywy wspieraniem naszej cywilizacji. Nie sposób też nie dostrzec, że istnieje jednak głęboka wspólnota antropologiczna, którą określić można judeochrześcijańską matrycą metafizyczną, która sprawia, że można mówić o cywilizacji judeochrześcijańskiej. Nie oznacza to wspólnoty religijnej (nie ma religii judeochrześcijańskiej są judaizm i chrześcijaństwo), ale jest wspólne do pewnego stopnia rozumienie człowieczeństwa, świata i relacji między człowiekiem a Bogiem (tu widać najwięcej różnic, ale i one są różnicami w rodzinie). Tej wspólnoty nie ma z innymi religiami czy cywilizacjami. I tego konserwatyście trudno nie być filosemitą (przy pełnej świadomości, że często środowiska żydowskie – szczególnie na Zachodzie są postępowe, mam jednocześnie świadomość, że Żydzi jako naród przetrwali dzięki bardzo konserwatywnemu przywiązaniu nie tylko do religii, ale i do zwyczaju).

 

I wreszcie kwestia trzecia. Jestem Polakiem, a to oznacza, że z mlekiem matki, a dokładnie z językiem i kulturą wyssałem wspólnotę żydowsko-polską. Nie ma naszej kultury, naszego myślenia o świecie bez chasydyzmu (ale i nie ma chasydyzmu, a przynajmniej pewnych jego nurtów, bez polskości), nie ma Jej bez frankistów i frankizmu, nie ma polskiej literatury bez Bruno Schultza czy Juliana Tuwima, o także wielu, wielu innych, nie ma polskiej biblistyki, polskiego myślenia o religii bez Romana Brandstaettera, nie ma Warszawy (ale przecież także wielu innych polskich miast) bez dzielnic żydowskich (a tak się składa, że ja wywodzę się z takiej, którą zbudowano na gruzach żydowskiej Warszawy, i jeszcze w dzieciństwie gdzieniegdzie ją odnajdywałem, a jak wyglądała moja dzielnica przed wojną poznałem… w Mea Szarim w Jerozolimie). To wszystko jest w naszym kulturowym DNA i nie widać powodów, by z tego rezygnować, by się tego wyrzekać.

 

Filosemityzm nie oznacza jednak, i nie widać powodów, by oznaczał, naiwności. Nie, nie twierdzę i nie wierzę, że polskie i izraelskie (o żydowskich, a to pojęcie szersze, w ogóle nie wspominając) interesy czy narracje historyczne były zawsze zbieżne. Nie sądzę, by Żydzi z powodu czyjegokolwiek filosemityzmu mieli rezygnować z syjonistycznej wersji historii (moim zdaniem jest ona zawężająca, uniemożliwia realny dialog ze światem, a do tego zafałszowuje dzieje nie Ludu Wybranego, ale nie sądzę, by państwo frontowe rezygnowało z tak skutecznie kształtującego jego postawy narzędzia, jakim jest taka, a nie inna narracja historyczna. Nie twierdzę też, że Izrael zawsze i we wszystkim ma rację. Taki naród i takie państwo nie istnieją. Naród wybrany nie oznacza naród zawsze moralny, zawsze wierny czy tym bardziej święty. A jednak wybrany, mimo wszystko, i to także w dziedzinie świeckiej, bo tak się składa, że dla nas chrześcijan ścisły podział na sacrum i profanum nie istnieje. To, co sakralne realizuje się w tym, co świeckie. 

 

Tomasz P. Terlikowski

Źródło: MalyDziennik.pl

Komentarze

Zobacz także

Zanim zacznie się alienacja, porwania i walka o dzieci… Warto coś zrobić wcześniej!

Redakcja malydziennik

Skandal na 74 obchodach wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz. Faszyści wzywają do usunięcia Żydów

Redakcja malydziennik

Skąd naprawdę wywodzi się bożonarodzeniowa choinka? NIE ZGADNIESZ!

Redakcja malydziennik
Ładuję....