Kard. Gerhard Muller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary wypowiedział niedawno opinię, że nie ma potrzeby noty korygującej skierowanej do Papieża ze strony kardynałów w sprawie “Amoris Laetitia”, ponieważ wiara nie jest zagrożona. Krytycznie odniósł się także do sytuacji, w której “dubia”, czyli zapytania skierowane do Papieża odnośnie niejasnych fragmentów adhortacji zostały upublicznione.
Czy prefekt postanowił przejść na stronę “reformatorów” dążących do usankcjonowania Komunii dla osób rozwiedzionych pozostających w nowych – niesakramentalnych – związkach? Nie, ponieważ równocześnie z godnym podziwu zdecydowaniem odwołuje się do zasady lektury tekstów kościelnych, którą papież Benedykt XVI określił mianem “hermeneutyki kontynuacji”. Można powiedzieć, że jednym z elementów tej lektury jest przechodzenie ponad intencjami autorów poszczególnych tekstów a skupianie się na samej treści i interpretowanie jej w świetle depozytu wiary, a zatem tego, co Bóg mówił do Ludu Bożego przez całe dzieje zbawienia i co zostało zaktualizowane w nauczaniu Kościoła. To zaś choć się rozwija nie może sobie przeczyć, jak też i Bóg nie może sobie przeczyć.
Kardynał Muller zatem wychodzi z założenia, że nieprawowierne interpretacje “AL” są po prostu nieprawowierne, nie pochodzą z teologii Kościoła i jako takie należy je też traktować. Wg. kard. Mullera Papież milcząc na ten temat lub wypowiadając się jedynie w nieformalnych okolicznościach nie potwierdza jakoby popierał takie koncepcje..
Jakkolwiek postawa kard. Mullera jest szlachetna, tak trudno się z nią zgodzić. W praktyce bowiem milczenie Papieża okazuje się znakiem przyzwolenia dla tych, którym nie zależy wcale na zmienianiu formuł doktrynalnych, ale na zmianie praktyki. Na tym polega zresztą dynamiczna trudność z obecnym kryzysem. Podobne nastawienie można zresztą usłyszeć od osób reprezentujących środowiska liberalne w Kościele w rozmaitych sprawach – np. w sprawie pożądania homoseksualnego. Kościół nic nie musi zmieniać w nauczaniu o homoseksualności, byle przyzwolił w praktyce na związki oparte na homoseksualnym pożądaniu gdzieś równolegle do związków małżeńskich.
Zatem de facto zarówno “dubia” jak i zapowiedź “noty korygującej” są ważnym elementem programu proponowanego przez prefekta Kongregacji Nauki Wiary – stanowią interpretowanie kontrowersyjnego dokumentu w zgodzie z hermeneutyką ciągłości w sytuacji wskazania już szeroko przez wielu autorów, niejasności. Posunięcia kardynałów powstrzymują też falę interpretacji przeciwnej, która znajduje swoje oparcie w mniej lub bardziej prawdziwych rekonstrukcjach intencji Papieża. Są one szczególnie potrzebne, gdy każda niejasność lub tym bardziej przyzwolenie dla “reformy” ze strony Papieża znajduje przyklask popleczników kard. Kaspera – w tym licznych mediów – i pozwala na traktowanie nieortodoksyjnych ujęć jako oczywiststej opinii Franciszka.
Niezależnie od intencji Ojca Świętego, oficjalnie wyrażone stanowisko kardynałów stanowi też dla Papieża oczywisty sygnał o sytuacji i samoświadomości katolików. Wielu bowiem umiarkowanych teraz się umacnia w wierze, wielu mocnych choć pozostają wierni zaczyna widzieć w Papieżu postać niepewną. Przy Papieżu zaś pozostaje coraz więcej z tych, którzy zaraz go opuszczą jeśli tylko nie spełni ich oczekiwań (lub to zrobi – po wykonaniu zadania nie będzie już potrzebny) oraz jakaś część osób mało roztropnych, które przyjmą za prawdę cokolwiek byle mieć przekonanie, że pochodzi to od Papieża. Bez oglądania się na Tradycję, czy dziedzictwo Pana Jezusa.
Tomasz Rowiński
Autor jest redaktorem pisma Christianitas.