Pięcioletnia dziewczynka trafiła do opieki zastępczej do muzułmańskich rodzin, w których nikt nie mówił po angielsku. Ponadto w jednym z domów opiekunowie mieli zerwać jej z szyi łańcuszek z krzyżykiem. A wszystko to w europejskim państwie.
Według poufnych dokumentów, do których dotarli dziennikarze „The Times”, dziewczynka od urodzenia anglojęzyczna, ostatnie sześć miesięcy spędziła w tradycyjnych muzułmańskich domach. Opiekujące się nią kobiety nosiły burki. Dziewczynka zachęcana była do nauki języka arabskiego. Z dokumentów wynika także, że dziecko prosiło i płakało, by zabrać je z tego domu, bo nikt tam nie mówił po angielsku. Skarżyło się na to, że z jej szyi opiekunowie zerwali łańcuszek z krzyżykiem, oraz nie pozwolili zjeść jej ulubionego włoskiego dania, ponieważ zawierało ono bekon.
Dziewczynka powiedziała także swojej mamie, że: "Boże Narodzenie i Wielkanoc są głupie”. Matka od córki dowiedziała się także, że europejskie kobiety to „głupie alkoholiczki”. Matka dziewczynki była przerażona obcym środowiskiem kulturowym, religijnym i językowym, w którym córka spędziła ostatnie sześć miesięcy.
„Ona od dawna cierpiała z powodu oddzielenia od rodziny. Ona potrzebuje otoczenia, w którym poczuje się bezpieczna i kochana. Zamiast tego została uwięziona w świecie, w którym wszystko jest obce i nieznane. To naprawdę przeraża małe dziecko” – przekonuje przyjaciel rodziny.
Dlaczego chrześcijanka trafiła do tradycyjnej muzułmańskiej rodziny? NIe wiadomo. Rozważając miejsce opieki zastępczej, władze lokalne muszą wziąć pod uwagę wyznanie dziecka, język, kulturę z jakiej się wywodzi. „The Times” próbował dowiedzieć się, kto podjął tak skandaliczną decyzję, ale urzędnicy odpowiedzialni za adopcje odmówili wyjaśnień.