Zamieszanie wokół wypowiedzi kard. Reinharda Marxa trwa. I nie chodzi o to, co powiedział, a o to, że trwa spór, czy rzeczywiście powiedział to, co powiedział.
I nie jest to żart. Deutche Welle twierdzi, że kardynał opowiedział się za błogosławieniem związków gejowskich (co byłoby przekroczeniem granic), ale „Frankfurter Allgemaine Zeitung – na podstawie tego samego wywiadu formułuje opinię przeciwną, że kardynał uznał jedynie potrzebę duszpasterskiej opieki (co do tego nie ma sporu, każdy jej potrzebuje), a odrzucił błogosławieństwo.
Tłumacze też są w kropce. Catholic News Agency i Catholic Herald twierdzą, że kardynał jest za błogosławieństwem, ale już Catholic News Service uważa, że jest przeciw. A kardynał odmawia dalszych wypowiedzi (trudno się dziwić).
Po całym tym zamieszaniu jedno jest pewne: próba zadowolenia wszystkich i takiego formułowania myśli, żeby nikogo nie urazić kończy się kompletnym brakiem komunikatywności. A szkoda, bo akurat w tej kwestii potrzeba całkowitej jednoznaczności i precyzji, żeby nie powiększać zamieszania, które już jest.
Tomasz P. Terlikowski