"Sytuacja chrześcijan jest bardzo trudna, wszyscy żyją w katakumbach", informuje ks. Blot, francuski misjonarz. Zajmuje się on ucieczką wyznawców Chrystusa spod terroru. Kościół ponosi jednak wysokie koszty, a nieudana próba oznacza śmierć uciekinierów.
"W Korei Północnej wciąż są chrześcijanie" – mówił Radiu Watykańskiemu ks. Blot. Ich eksport do Chin jest coraz bardziej trudny. Środki ostrożności na granicach wzmocniono po objęciu władzy przez Kim Jong-una. Kiedyś wystarczyło przekupić żołnierzy na warcie – dziś przemytnikom należy zapłacić 3-5 tys €.
Liczba chrześcijańskich Koreańczyków w Chinach to 200 tysięcy. Przebywają oni tam jednak nielegalnie. A rząd w Pekinie odsyła ich z powrotem za Morze Żółte. Niestety Zachód nie próbuje naciskać na chińskie władze, aby poniechały odsyłki ludzi, gdyż oznacza to dla nich wyrok śmierci.
„Przed trzema laty pewna protestantka przyjęła chrzest w Chinach i wróciła do Korei Północnej z Bibliami w plecaku. Złapała ją policja. Powieszono ją za nogi i publicznie zlinczowano” – opowiada ks. Blot. Zdekonspirowani chrześcijanie są zsyłani do obozów koncentracyjnych na resztę życia.