Biskup Saad Sirop Hann przez 28 dni był więziony przez ekstremistów z Państwa Islamskiego. Po 10 latach od tych wydarzeń postanowił spisać swoje wspomnienia. Recenzja książki „Porwany w Iraku”.
„Dziwne jest żyć ze świadomością bliskości śmierci. Stracić poczucie trywialności rzeczy i
doświadczać samych skrajności. Przeskakiwać z porażki w zwycięstwo, z rozpaczy w poczucie
sensu” – pisze w książce pt. „Porwany w Iraku” Saad Sirop Hanna. Słowa te robią ogromne
wrażenie. Pozostawiają ślad. Dlaczego?
Żyjąc tu i teraz, zaprzęgnięci w naszą codzienność, bo praca, dom, dzieci, bo ciągle jest coś do zrobienia, nie uświadamiamy sobie, jaką łaską jest to, że żyjemy w kraju względnego spokoju, gdzie możemy swobodnie wyznawać nasze poglądy, a wiara w Chrystusa nie sprowadzi na nas niebezpieczeństwa.
28 dni piekła
Wydana nakładem Edycji Świętego Pawła książka świadectwo pt. „Porwany w Iraku” to pozycja wyjątkowa i warta uwagi. Po pierwsze, relacjonuje prawdziwe wydarzenia. A to gratka dla miłośników takiej właśnie literatury. Opartej na faktach.
Jej autor, Irakijczyk Saad Sirop Hanna, dziś biskup pomocniczy patriarchy chaldejskiego w
Bagdadzie, opisuje 28 dni 2006 r., kiedy to został porwany przez ekstremistów z Państwa Islamskiego. Razem z autorem stajemy się świadkami dramatycznych wspomnień. Dość dodać, że książka powstała 10 lat po porwaniu.
Musiały upłynąć lata, by bp Hanna jako uczestnik tych wydarzeń mógł stanąć z nimi
twarzą w twarz. Z perspektywy, razem z nim przeżywamy kolejne dni muzułmańskiej niewoli,
niepewność, strach, akt odwagi, kiedy podjął się desperackiej i z góry skazanej na przegraną próby ucieczki, czujemy głód i pragnienie, przyjmujemy razy kijami i kablami, gdy ledwo co zabliźnione rany na nowo się otwierają…
Wciska w fotel
Powie ktoś, że książka stawia jej autora w pozycji męczennika. Wciska w fotel – to zapewne. 28 dni, o których w niej mowa, to „droga krzyżowa” młodego kapłana (ks. Hanna święcenia kapłańskie przyjął w 2001 r.), czas nieludzkiej próby, z której wyszedł zwycięsko. Nie wyrzekł się Chrystusa, nie stracił wiary w ludzi, nie zapałał nienawiścią i żądzą odwetu na swych prześladowcach. Więcej – próbuje zrozumieć motywy nimi kierujące. Wysnuwa nawet wniosek, w którym momencie i dlaczego zaczęła się na świecie działalność Al-Kaidy.