Holenderskie aborcjonistki z organizacji „Kobiety na falach” postanowiły zabijać gwatemalskie dzieci. Chciały wpłynąć do portu, a potem z kobietami wypływać na wody międzynarodowe, by tak eksterminować nienarodzone dzieci. Tyle, że Gwatemala uznała, że jej prawo musi być egzekwowane i zatrzymała statek w porcie. I tak aborcyjna akcja spaliła na panewce.
– Z nami nic się nie dzieje, ale nasza akcja jest zatrzymana – żali się Leticia Denedich, rzeczniczka aborcjonistek. – Nasz jacht został zatrzymany – dodaje W planach aborcjonistek były wpłynięcie na wody międzynarodowe po trzech dniach pobytu w porcie. Ale to się nie udało, bowiem ich statek został zatrzymany przez władze Gwatemali.
Według feministek władze nie miały do tego prawa, i dlatego one same zgłoszą się do sądu. Ale… nawet jeśli mają rację, to zanim otrzymają wyrok, na ich statku nie będzie można zabijać nienarodzonych dzieci. Wiele wskazuje jednak na to, że racji nie mają. Gwatemalska konstytucja chroni życie ludzkie jest chronione od poczęcia do naturalnej śmierci i całkowicie zakazuje aborcji.
W akcje obrony życia zaangażowała się Armia Gwatemali. „Siły Zbrojne Gwatemali, odpowiedzialne za wody terytorialne Gwatemali, zgodnie z instrukcjami otrzymanymi od Naczelnego Dowódcy, i zgodnie z Konstytucją Republiki, która nakazuje obronę życia ludzkiego i innymi prawami naszego kraju nie dopuści by ta organizacja pozarządowa wypełniała swoje działania” – można przeczytać w oświadczeniu gwatemalskiego wojska.
Akcje gwatemalskich władz mocno wspierają miejscowi obrońcy życia. – One twierdzą, że walczą o prawa człowieka, ale to by oznaczało, że morderstwo jest prawem człowieka – przekonuje Gil Hernandez.