Watykan rozpoczął proces kanonizacyjny brytyjskiego bohatera wojennego. John Brandburne zginął w trakcie obrony kolonii trędowatych.
W czasie wojny domowej John Brandburne zdecydował się nie opuszczać trędowatych i bronić ich kosztem swojego życia. Napastnicy służyli przywódcy Zimbabwe, Robertowi Mugabe. Torturowali go przez parę dni. Następnie postrzelili go w plecy i zostawili na poboczu drogi.
John Brandurne urodził się w 1921 roku. Walczył w II wojnie światowej w Pułku Strzelców Armii Indyjskiej przeciwko Japończykom na Malajach. Następnie podjął służbę w Birmie. Po wszystkich osiągnięciach wojskowych rekomedowano go do odznaczenia wojskowego. Nigdy go jednak nie dostał.
W 1947 r. nawrócił się z anglikanizmu na katolicyzm. Chciał rozpocząć życie w opactwie benedyktynów, ale nie został przyjęty. Rozpoczął więc życie pustelnicze. Później wstąpił do zakonu franciszkanów i został misjonarzem.
CZYTAJ TAKŻE: Polacy uratowali TYSIĄCE i skrócili wojnę. Zobacz, co zrobił POLSKI wywiad 80 lat temu
W 1962 r. John Brandburne przybył do Rodezji, a w 1969 roku objął funkcję naczelnika prowadzonej przez misjonarzy Osady Trądu Mutemwa niedaleko Mutoko.
W lipcu 1979 r. w kraju rozpoczęła się wojna domowa. Przyjaciele nawoływali go, aby uciekał. Jednak on wolał ponieść męczeńską śmierć za trędowatych niż ich opuścić. W niedzielę 2 września 1979 r. przyszli po niego partyzanci. Pod zarzutem szpiegostwa porwali go, torturowali, a następnie zastrzelili.
W czasie pogrzebu Johna Brandburne’a miał się zdarzyć cud. Świadkowie widzieli krew wylewającą się spod trumny. Jednak po otworzeniu jej, nie było ani śladu krwi.