Pod skrzydłami Planned Parenthood wyrasta nowy ruch. To babcie, które walczą o aborcję dla swoich dzieci i wnuków.
Założycielką grupy proaborcyjnych babć jest Judy Kahrl. Ostatnio zwróciła uwagę mediów, kiedy na Twitterze zamieściła swoje zdjęcie w otoczeniu wnucząt, a wszyscy ubrani w koszulki z logo organizacji „Grandmothers for Reproductive Rights” (GRR).
Pod hasłem praw reprodukcyjnych kryje się rzecz jasna kwestia aborcji. Komentatorzy zadają pytanie, czy pani Kahrl zgodziłaby się na aborcję swoich wnuczek, gdyby te były jeszcze w łonach matek. Przecież, gdyby zostały aportowane, nigdy nie uśmiechałyby się, nigdy nie pozowałyby z babcią do zdjęć.
O swojej idei Kahrl niedawno rozmawiała z telewizją CBS News: "Cóż, GRR naprawdę zaczął się jako żart", powiedział. „Myślę, że kobiety budzą się, czują się zagrożone, że ktoś zechce odebrać im ich prawa” – przekonywała.
"My tego nie robimy dla siebie. Działamy dla naszych córek, naszych synów, naszych wnuków, naszych wnuczek".
Proaborcyjne poglądy Kahrl wyssała niemalże z mlekiem matki. Dorastała w bogatym domu. Jej dziadek, James Gamble, był współzałożycielem Procter & Gamble. Jej ojciec, Clarence Gamble, był lekarzem, który pracował z Margaret Sanger.
Kiedy starsze kobiety zakładają organizacje walczące o aborcję, ich wnuki – przeciwnie. Coraz częściej opowiadają się pro-life. W USA na uniwersytetach powstaje coraz więcej grup zrzeszających obrońców życia.
"Grandmothers for Reproductive Rights" is the advocacy group you need to know about right now: https://t.co/AxPT8vvJDq pic.twitter.com/d9AYsmSghw
— Planned Parenthood (@PPact) April 26, 2017