Cieszy mnie, gdy ludzie, którzy na co dzień niekoniecznie przyznają się do wiary i uznają, że Kościół wymyślił sobie wiele nakazów i zakazów, w czasie pogrzebów nawołują do chrześcijańskiej nadziei. Naprawdę mnie cieszy, bo to oznacza, że wiara jest w nich żywa.
Warto sobie bowiem uświadomić, że przekonanie o życiu pozagrobowym to wiara chrześcijan (i Żydów, a także muzułmanów). Jeśli mówimy, że mamy nadzieję na coś, czego nie da się udowodnić, nie da się dowieść, to musimy pamiętać, że jest to wiara, a skoro tak to warto zadać pytanie, dlaczego wierzymy akurat w to, a nie w inne – mniej pocieszające – prawdy wiary, na przykład te o piekle, grzechu czy o wymogach moralnych?
Nie jest racjonalnym powodem to, że jedne są przyjemne i pocieszające, a drugie mniej przyjemne, bo wzywające do nawrócenia i przemiany życia. I jedne i drugie są przedmiotem wiary. Prosta logika wymaga zatem, by jeśli przyjmujemy jedne przyjąć drugie albo przestać pocieszać się pustymi słowami, które – jeśli Boga nie ma, jeśli nie jest On zainteresowany naszymi losami, jeśli Kościół nie naucza i nie żyje Prawdą o Nim – nic nie znaczą i nie mają najmniejszego sensu.
Tomasz P. Terlikowski