Polskie media obiegła dziś informacja o zintensyfikowaniu strajków antyrządowych w placówkach zdrowotnych. Tymczasem jeden z dyrektorów szpitali obnażył ich obłudę."Mimo tego, że oferuję takie – wydaje mi się – spore pieniądze, nie mam chętnych lekarzy" – mówił na antenie radia RMF FM Jarosław Rosłon.
Rosłon jest dyrektorem Szpitala Specjalistycznego w Międzylesiu. W piątek zaszokował opinię publiczną mówiąc, za jak duże pieniądze rezydenci pracować nie chcą.
"Ja mówię: 'Przyjdźcie pracować, dyżurujcie, a za te dyżury dostaniecie większe pieniądze’" – powiedział Rosłon. Dopytywany doprecyzował, że chodzi o stawki miedzy 60 a 100 złotych na godzinę. Nie jest to jednak stawka nadgodzin, a obowiązująca na całym dyżurze, który trwa między 17,5 a 24 godzinami.
"Natomiast mimo tego, że oferuję takie – wydaje mi się – spore pieniądze, nie mam chętnych lekarzy" – podkreślił w rozmowie. Wg niego lekarz może wziąć 6-7 takich dyżurów w miesiącu. A to oznacza naprawdę duże pieniądza. Na nie chętnych jednak nie ma.