Poszkodowanym w tej sprawie jest Reece Barber, 10-letni chłopiec z Norwich w Wielkiej Brytanii. Reece pechowo spadł z drzewa, a do rany dostały się kawałki drewna. Lekarze mieli usunąć wszystkie jego kawałki. Nie usunęli.
Chłopiec bawił się wspinając się na drzewo. Niefortunnie jednak spadł i zranił się. Rodzice pojechali do szpitala, aby noga została opatrzona. Lekarze zajęli się usunięciem pozostałych drzazg, jak się jednak okazało po kilku dniach – nie wszystkich.
Po dziewięciu dniach od zabiegu noga dziesięciolatka wręcz eksplodowała ropą. "Jego noga eksplodowała czymś kleistym, śmierdzącym i okropnym" – mówiła Claire Carpenter, matka chłopca. Wszystko dlatego, że w ciele pozostawiono resztki drewna. Jego rodzice są wściekli na lekarzy i Norfolk and Norwich University Hospital, w którym dziecko było leczone. Teraz piszą oficjalną skargę na placówkę.
"Jestem w 90% pewna, że Reece miał sepsę" – opisywała jego matka DailyMail.com. "Mój biedny dziesięcioletni synek naprawdę cierpiał" – dodała. Po kolejnej wizycie w szpitalu ranę dokładnie oczyszczono i założono szwy. Z rany wyciągnięto nawet kawałek długości 7 cm.