Pomysł, by Papież Franciszek i arcybiskup Cantenbury razem pojechali, choćby na jeden dzień, do pustoszonego klęską głodu, Sudanu, jest naprawdę świetny. Chrześcijańska pomoc w takich sytuacjach musi być ponad wyznaniowymi podziałami.
Franciszek, który tego dnia jako pierwszy papież odwiedził kościół anglikański w Rzymie, podczas rozmowy z tamtejszymi wiernymi powiedział: "Rozważam, rozważają też moi współpracownicy, możliwość podróży do Sudanu Południowego".
"Dlaczego? Dlatego, że przyszli do mnie biskupi anglikański, prezbiteriański i katolicki i powiedzieli mi: +Prosimy przybyć do Sudanu Południowego, chociaż na jeden dzień, ale nie sam, z Justinem Welbym, arcybiskupem Canterbury+" – relacjonował papież.
"W ich młodym Kościele pojawił się ten pomysł, a my zastanawiamy się nad tym. Sytuacja tam jest bardzo niedobra, ale oni chcą pokoju, razem pracują na rzecz pokoju" – podkreślił Franciszek w czasie wizyty w kościele All Saints (Wszystkich Świętych) w centrum Wiecznego Miasta.
I nie ma co ukrywać, że taka wspólna wizyta byłaby mocnym znakiem nadziei dla Sudańczyków z Południa, ale także dla świata. Chrześcijanie, akurat w przypadku anglikanów i katolików, coraz głębiej podzieleni dają świadectwo wspólnej pomocy, wspólnego zaangażowania przeciwko głodowi i wojnie, które zostały wywołane także przez złe decyzje, a także interesy Zachodu. Trudno o mocniejszy symbol.
Istotnym wydaje się także, że do tej symbolicznej wizyty doszłoby w Afryce. Tam, niezależnie od tego, jak istotne są nasze spory teologiczne, wiele z nich ma znaczenie drugorzędne. A jeśli chodzi o poglądy moralne, to chrześcijanie Afryki niemal zawsze wspólnie opowiadają się przeciw tendencjom liberalizacyjnym, jakie przychodzą do nich z zachodnich wspólnot.
Dlatego warto modlić się w intencji tej wizyty, w intencji wspólnego świadectwa anglikanów i katolików. Dla nich taka wizyta to naprawdę ogromne symboliczne wsparcie. Warto jednak modlić się także w intencji Sudanu Południowego.
Tomasz P. Terlikowski