Czy zakazać wypowiedzi publicznych ojcu Pawłowi Gużyńskiemu? Czy powinien on zostać skazany na milczenie? Nie brak katolików, którzy są takiego zdania, a nawet zbierają w tej sprawie podpisy. Moim zdanie to jednak błąd.
Zacznę od rzeczy oczywistej. Otóż nie zgadzam się w wielu kwestiach z ojcem Pawłem Gużyńskim, wielokrotnie z nim polemizowałem, a nawet sprzeczałem się z nim. Ostatnio napisałem sporą polemikę z jego, moim zdaniem błędnymi i szkodliwymi, a także nieprawdziwymi, wypowiedziami na temat obrony życia.
Ale to wszystko nie oznacza, że uważam, że należy nałożyć nakaz milczenia na dominikanina. Propozycja (która pojawiła się w przestrzeni publicznej), by to zrobić, jest błędem. Błędem, bo albo będziemy ze sobą rozmawiać albo będziemy się wzajemnie okładać karami. Albo będzie w nas, w Kościele przestrzeń na dialog i rozmowę (a czasem na kłótnie) albo przestaniemy myśleć w ogóle. Bezmyślność, bezrefleksyjność, myślenie stadne (wykluczyć tego, co myśli inaczej) jest dla Kościoła, dla Polski, dla każdego z nas wielkim niebezpieczeństwem. Można powiedzieć, że bezmyślność jest większym niebezpieczeństwem niż wypowiedzi ojca Gużyńskiego (ale można tu wstawić każde inne nazwisko, także moje, z którym się nie zgadzamy).
Tomasz P. Terlikowski